Shankly poparłby Kenny'ego na 100%
Z okazji 30. rocznicy śmierci Billa Shankly’ego odbyła się rozmowa dziennikarzy Liverpoolfc.tv z Karen Gill, wnuczką legendarnego managera Liverpoolu. Oto jak obecna pani prezes Stowarzyszenia Kibiców wspomina swojego ukochanego dziadka.
Karen, dziękujemy Ci, że zgodziłaś się poświęcić nam czas. Dziś mija 30 lat odkąd odszedł od nas Twój dziadek. Jak planujecie uczcić tę rocznicę?
Najlepiej byłoby spędzić ten dzień w Liverpoolu z resztą rodziny. Jednak mieszkam w Grecji i nie będzie to możliwe. Najprawdopodobniej spędzę ten dzień tak, jak w ostatnich latach, rozmawiając online z kibicami z całego świata. Mimo upływającego czasu wciąż jestem pod wrażeniem ilości wiadomości, jakie dostaję od fanów. Z roku na rok dostaję coraz więcej, to fenomen nie do opisania. Spędzam cały dzień odpisując tym wspaniałym ludziom. Piszą do mnie przemiłe maile, wysyłają listy dzieląc się wspomnieniami. Zawsze staram się na wszystkie odpowiedzieć. Czasem robię to od samego rana do później nocy!
Jakie jest Twoje najwspanialsze wspomnienie dotyczące dziadka?
To takie naprawdę zwyczajne rzeczy. Uwielbiałam wychodzić z nim kiedy zabierał psa na spacer w okolice treningowe Evertonu. Pamiętam jak biegaliśmy razem grając w piłkę. Większość wspomnień łączy się też z innymi osobami. Zabierał nas do lodziarni Capaldi’s, gdzie po pięciu minutach pojawiało się mnóstwo osób chcących go zobaczyć. Kiedy była jakaś wyjątkowa okazja, dziadek zabierał nas do Lorda Nelsona na doskonały obiad. Nawet wtedy otaczali go inni ludzie. Wszyscy lubili z nim zamienić choć jedno zdanie. Myślę, że najlepsze wspomnienia mam z tych chwil, które spędzaliśmy sami w domu. Zostawaliśmy wtedy u niego na noc i przed pójściem do łóżek dziadek przychodził opowiadać nam historyjki o Glenbuck. To był jedyny czas kiedy mieliśmy go tylko dla siebie.
Rocznica jest z pewnością wzruszającą chwilą dla Waszej rodziny. Z wielkim szacunkiem odnosi się wobec niej także cały piłkarski świat. Co to dla Ciebie znaczy?
Tak, masz rację, ponieważ nie tylko Liverpool Football Club i jego kibice pamiętają o tym dniu, ale także fani futbolu na całym świecie. Ostatnio zauważyłam jak sympatyk Evertonu napisał bardzo piękny tekst o moim dziadku i został on opublikowany na blogu. To pokazuje, że był szanowany w całym środowisku piłkarskim, a w szczególności na Wyspach. Jak przeprowadziłam się do Grecji, bardzo szybko zorientowałam się jak dużo ludzie o nim wiedzą. To sprawiło, że poczułam się naprawdę dumna.
Jak poczułby się wiedząc, że dziś tak wiele osób uroczyście obchodzi tę rocznicę i wciąż wspomina go z wielkim szacunkiem?
Gdyby wiedział o tym, że wciąż jest bardzo szanowany i że ludzie żywią tak silne uczucia wobec niego, myślę, że przeszedłby wtedy długą drogę żeby zrekompensować nam wszystkim swą nieobecność i to, że tak wcześnie opuścił Liverpool. Nie uważam, że powinien wtedy zrezygnować. Przez ostatnie kilka lat nie był już tak szczęśliwy i myślę, że zdał sobie wtedy sprawę z błędu jakim było opuszczenie Liverpoolu. Gdyby mógł zobaczyć to, co tu się dzieje, jestem przekonana, że byłby ogromnie wzruszony tym, jak ludzie wspominają go i osiągnięcia jakich dokonał.
Jak ocenisz działania Liverpoolu i to jak klub uhonorował zasługi Twojego dziadka?
Liverpool od zawsze bardzo nas wspiera i docenia to, co pozostawił po sobie mój dziadek. Można to dostrzec wchodząc na teren Anfield, udając się do Melwood czy biur przy Chapel Street. W każdym z tych miejsc jest jakaś tablica z jego cytatem, coś, co przypomina o tym, że zrobił tak wiele dla tego klubu. Dla nas to wspaniałe uczucie widzieć te symbole.
Czy pochwaliłby obecną drużynę i powrót Kenny’ego Dalglisha jako menagera?
(Śmiech) Oczywiście. Do tego to szkocki gość! On zawsze był najlepszym wyborem i dziadek poparłby go w stu procentach.
W ten weekend Liverpool czeka mecz, który niezaprzeczalnie był ulubionym dla Billa Shankly’ego – starcie z Evertonem. Byłoby świetnie przypieczętować tę rocznicę trzema punktami, nie sądzisz?
Oczywiście. Uwielbiał mecze derbowe i towarzyszące im przekomarzanie się. Myślę, że byłby zachwycony widząc znów fanów obu drużyn na trybunach. Wiem, że zawsze drażnił się z nimi, jest nawet znany cytat z zasłanianiem zasłonek gdyby Everton grał w jego ogródku. Często bywał w dzielnicy Everton, chodził tam czasem na fizjoterapię, miał więc dużo szacunku do niebieskiej części Merseyside. Jednak uwielbiał ich pokonywać! Mam nadzieję, że tak właśnie będzie w sobotę.
W tym roku zostałaś prezesem Stowarzyszenia Kibiców. Dziadek musiałby być dumny widząc, że jego wnuczka jest dziś związana z Liverpoolem.
To dla mnie wielki zaszczyt. Dziadek nie miał syna i nie doczekał się też wnuka za swojego życia. Jeden urodził się już po jego śmierci. Zawsze był więc otoczony dziewczynami. Wiem, że czekał na chłopca, który poszedłby w jego ślady. Dlatego dla mnie jest to najlepszą rzeczą jaką mogę dziś robić dla dziadka. Pomagam ludziom, którzy byli dla niego całym światem, czyli fanom Liverpoolu. Wiem, że bardzo doceniał kibiców i darzył ich największym szacunkiem. Nie sądzę żebym miała realne szanse grać w piłkę, dlatego to dobre rozwiązanie dla mnie. Myślę, że on i klub mogą być ze mnie dumni.
Komentarze (0)